Sunday, 19 May 2013

Richelle Mead - Złota Lilia

Autor: Richelle Mead
Tytuł: Złota lilia
Tytuł oryginalny: The Golden Lily
Seria/trylogia: Kroniki krwi (#2)
Wydawnictwo: Nasz Księgarnia
Źródło okładki: http://ecsmedia.pl/c/kroniki-krwi-tom-2-zlota-lilia-b-iext21003833.jpg

Z samym światem Akademii Wampirów zapoznałam się dzięki koleżankom. Były zachwycone serią, więc zaciekawiona, z pewnymi obawami sięgnęłam po nią. I nie żałuję, mimo iż raczej nie zachwycam się książkami o wampirach. Moim zdaniem obie serie, których akcja rozgrywa się w świecie morojów, strzyg i dampirów zasługują na miano fenomenu wśród powieści paranormal romance (w każdym razie tych o wampirach ;))

Sydney Sage sądziła, że udało jej się zaprowadzić spokój w Palm Springs. Znalazła także chłopaka, który wydaje się być dla niej wręcz stworzony. Niestety, Adrian z niewiadomych powodów przy każdej okazji mu docina. Drobne, codzienne problemy stają się pestką, gdy jedna z morojek, Sonia zostaje porwana przez fanatyków, święcie przekonanych, iż porwana jest strzygą. Czy alchemiczka z pomocą swoich wampirzych przyjaciół uratuje życie Soni? A może jednak tym razem nie będzie szczęśliwego zakończenia? I czy dowie się, co kieruje Adrianem?

Sydney  posiadła dużą wiedzę głównie dzięki ojcu, dla którego była to rzecz ważniejsza niż "błahe" przyjaźnie i maleńkie radości życia dziecięcego. Sydney nigdy więc nie chodziła do szkoły - to właśnie on uczył ją w domu. W konsekwencji ma spore problemy z obyciem towarzyskim. Jednak w końcu, w wyniku pewnego ciągu przyczynowo-skutkowego ląduje w liceum w Palm Springs razem z grupą wampirów. Musi nie tylko poznać szkolne zwyczaje, ale także dbać o to, by nikt nie zorientował się, kim są jej podopieczni. Po odkryciu i ujawnieniu nielegalnych interesów swojego wroga, Keitha Sydney urosła w oczach zwierzchników. Dzięki temu, jawi się im jako ideał alchemika. Sama nie jest jednak zbyt pewna swojej lojalności. Przez całą powieść przewija się jej wewnętrzny konflikt - czy nie przekracza swoich obowiązków? Ciężko jest jej się przyznać przed samą sobą, że grupa tak przerażających potworów jakimi są wampiry w oczach jej organizacji stała się jej bliskimi przyjaciółmi.
Gdy pierwszy raz "spotkałam" Sydney w "Przysiędze Krwi", nie polubiłam jej. Wydawała się niezbyt przyjazna, także jej wstręt i strach przed wampirami był wręcz wyolbrzymiony. Teraz, gdy to ona pełni funkcję narratora mamy szansę bliżej ją poznać. I, przyznaję, pomyliłam się w ocenie jej. Wszystkie cechy, które mnie denerwowały, nie były do końca winą jej charakteru. To ojciec i alchemicy wpoili jej, że wszyscy "krwiopijcy" są złem, które trzeba nie tylko ukrywać przed światem, ale także unikać. Ciężko jest jej więc wprowadzić radykalne zmiany w (nie)swoje przekonania.
Sydney jest typem bohaterki, który nie jest spotykany zbyt często. Częściej mamy do czynienia z buntowniczkami, awanturniczkami... A jeśli już pojawia się postać taka jak ona, to zwykle jako drugoplanowa, a na dodatek zwykle jest denerwująca. To prawda, Sydney ma swoje wady - na przykład jej obsesja na punkcie diety czasami wyprowadzała mnie z równowagi, ale to dobrze, gdyż dzięki temu jest postacią z krwi i kości.

Moim ulubionym bohaterem w "Złotej Lilii" był oczywiście Adrian Iwaszkow. Jego humor i ironiczne uwagi automatycznie sprawiają, że czytelnik się uśmiecha. Zdecydowanie nadaje on książce wyjątkowy charakter, za co plus dla autorki.

Narracja jest nadal pierwszoosobowa. Naszym narratorem, podobnie jak w "Kronikach Krwi" jest Sydney. Poznajemy więc jej uczucia i przeżycia, a także lepiej ją samą. Pomimo, że autorką obu serii których wydarzenia rozgrywają się w świecie morojów i strzyg, jest Richelle Mead, widać różnice między narratorkami w poszczególnych . Jest tak dlatego, że Rose i Sydney to dwie różne osoby. Pierwsza -  impulsywna, odważna i lekkomyślna, a także mistrzyni ciętej riposty. Druga to jej całkowite przeciwieństwo -  zrównoważona, odpowiedzialna i nieco nieśmiała.

W tej części Richelle Mead skupiła się bardziej na uczuciach i emocjach targających Sydney. Powinno to wpłynąć niekorzystnie na akcję i niestety tak jest. Mead nadal utrzymuje schemat, znany nam z Akademii Wampirów i Kronik Krwi - akcja rozwija się początkowo w wolnym tempie, a później stopniowo przyspiesza, by dojść do pędu w połowie powieści i na jej końcu. Podsumowując, niestety, prędkość akcji w porównaniu z Akademią Wampirów, w drugiej serii pozostawia sporo do życzenia.

Pozwolę sobie jeszcze na krótkie przemyślenie dotyczące okładki - nie podoba mi się ona. Tak właściwie, to wszystkie książki Richelle Mead, które czytałam, nie urzekają czytelnika oprawą graficzną. Pomimo, że większość z nas nie ocenia książki po okładce, to odgrywa ona jednak dużą rolę. W końcu, będąc w księgarni, nie zwrócimy uwagi na książkę, której okładka nie wpadła nam w oko, chyba, że szukamy czegoś konkretnego, znanego nam z recenzji.

Druga część Kronik Krwi nie ustępuje niczym pierwszej - akcja nadal jest wartka a bohaterowie ciągle nas zaskakują. Humor także pozostał ten sam - głownie dzięki postaci Adriana. Przeszkadzało mi trochę większe skupienie się autorki nad uczuciami Sydney, co jak już wspomniałam, wpłynęło niekorzystnie na prędkość akcji, jednak pomogło nam lepiej wczuć się w sytuację Sydney. No cóż - nie można mieć wszystkiego...
"Złota Lilia" to zdecydowanie książka warta przeczytania, szczególnie dla fanów twórczości Richelle Mead, świata Akademii Wampirów oraz dobrych powieści paranormal romance. Zdecydowanie polecam!

Ocena końcowa: 8/10

No comments:

Post a Comment