Tytuł: Oksa Pollock. Ostatnia nadzieja
Tytuł oryginalny: Oksa Pollock. L'inespéré
Seria: Oksa Pollock (#1)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Źródło okładki: http://ecsmedia.pl/c/oksa-pollock-ostatnia-nadzieja-audiobook-cd-p-iext3858361.jpg
Wyprawa do księgarni bez zakodowanego w głowie tytułu, autora książki, którą chcemy kupić, czy choćby dużego zapasu czasu na zapuszczanie się wgłąb regałów zapełnionych potencjalnymi perełkami jest dużą pomyłką. Prawdopodobieństwo, że nasze szare komórki popełnią błąd, wybierając zakup w ciemno, tylko na podstawie opisu, którego nie popiera żadna pochlebna opinia, podskakuje kilkanaście procent wzwyż. Nie wierzycie? Przytoczę Wam w takim razie przykład swój i "Oksy Pollock. Ostatniej nadziei". Słowa "Harry Potter w spódnicy" zamieszczone z tyłu okładki od razu na mnie podziałały - ruszyłam do kasy, sięgając po portfel do torby (uwielbiam bowiem serię J.K. Rowling o czarodziejach :)). Złudne słowa. Mają ogromny wpływ na nas, ludzi. Tak było i wtedy ze mną. Jedno zdanie, kilka wyrazów, kilkanaście liter. Ciężko uwierzyć w ich moc, czyż nie?
Nie mogę powiedzieć, że jestem z zakupu powieści autorstwa pań Plichota i Wolf zadowolona, jednak do najgorszych też na szczęście nie należy. :) Jest po prostu przeciętna.
Oksa Pollock zawsze myślała, że jest zwykłą nastolatką. Zmieniło się to po przeprowadzce z Paryża do Londynu. Pewnego wieczoru, siedząc w swoim pokoju niechcący wywołała pożar. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż ogień, który go rozpoczął wydostał się z jej dłoni. A to i tak nie wszystko - okazuje się, że dziewczynka potrafi latać i przesuwać przedmioty siłą woli. Nic nie wzbudza jednak tak dużego niepokoju w Oksie jak Znamię w kształcie ośmioramiennej gwiazdy, które pojawia się na jej brzuchu. Pewna, że może zaufać babci, Dragomirze pokazuje Znamię. Wtedy pani Pollock wyjawia dziewczynce sekret rodziny. Nie pochodzą z Rosji, jak wcześniej myślała, a z tajemniczej krainy zwanej Edefią, którą rządzą Najłaskawsze. Do pojawienia się Pollocków na Ziemi doprowadził spisek zorganizowany przez Wiarołomców. Oksa jest teraz ich jedyną nadzieją na powrót do domu, ale przez to grozi też jej ogromne niebezpieczeństwo.
Oksa jest osobą strasznie niedojrzałą (z drugiej strony, czego można się spodziewać po trzynastolatce?), wybuchową, działającą pod wpływem emocji (szczególnie gniewu). Śmieszne są jej reakcje na niektóre sprawy. I oczywiście ta jej genialność. Od razu, po odkryciu swoich mocy, doskonale sobie z nimi radzi. Nierealne. Wszystko to składa się na irytującą bohaterkę, która na nieszczęście odgrywa tu główną rolę.
Bohaterów należy podzielić na dwie grupy: pierwsza to oczywiście ludzie, a druga stworzenia pochodzące z Edefii. Jeśli chodzi o tych pierwszych, w większości pozostawiają dużo do życzenia, ale druga grupa zaskakuje pozytywnie. Orszak stworzeń, bawiących swoim wyglądem, językiem i sposobem bycia korzystnie wpływa na powieść, dodając jej humoru.
W "Oksie Pollock. Ostatniej Nadziei" występuje narracja trzecioosobowa, narrator informuje nas o wszystkich uczuciach Oksy, a czasem także o myślach innych bohaterów.
Akcja rozwija się bardzo powoli. Jej punkt kulminacyjny został wyznaczony tak, że przez następne kilkanaście stron nie dzieje się nic, dalej autorki po prostu nudzą czytelnika.
Język powieści niestety nie powala. Autorki nadużywały niektórych słów z języka potocznego, a na dodatek angielskie słowa są napisane fonetycznie (college - koledż). Koszmar. Trzeba jednak wziąć poprawkę, że jest to pierwsza powieść duetu pisarskiego Plichota&Wolf, więc być może doświadczenie w kolejnych częściach zrobi swoje, znikną pewne mankamenty i książkę będzie się czytało dużo lepiej. Na razie jednak powieść potwierdza mój pogląd, iż książka powinna mieć jednego autora.
Może jest to sprawa błaha, ale bardzo denerwowało mnie nadużywanie wykrzykników (mówię o znaku interpunkcyjnym). Prawie każde zdanie wypowiedziane przez jakiegokolwiek bohatera nim się kończyło. Niby drobiazg, ale mnie doprowadzał do szału.
Nazwanie "Oksy..." Harry'm Potter'em w spódnicy uważam za przesadzone. Po pierwsze, nie ma tego wyjątkowego klimatu, a po drugie panie Plichota i Wolf muszą się sporo nauczyć, by dorównać serii autorstwa J.K. Rowling.
Powieść byłaby lepsza, gdyby autorki skupiły się mocniej na nadaniu jej wyjątkowego klimatu. Miały ku temu świetną okazję - bohaterowie mieszkali w końcu w Rosji, Francji, Wielkiej Brytanii - każdy z tych krajów jest na swój sposób wyjątkowy i można to było odpowiednio wykorzystać, czego panie Plichota i Wolf nie zrobiły, a szkoda.
Książka jest raczej przeznaczona dla nieco młodszych czytelników. Nie jestem jakaś bardzo dorosła, bo mam dopiero piętnaście lat, ale powieść zdecydowanie bardziej spodobałaby mi się, gdybym była młodsza. Jest bowiem w wielu miejscach niedopracowana, jej język, bohaterowie i tło dają sporo do życzenia. Natomiast jest idealna dla młodszych czytelników - kto nie chciałby zatopić się w świecie dziewczynki, która nagle odkrywa, że ma magiczne moce i nie pochodzi z Ziemi, tylko z magicznej krainy, ukrytej przed ludzkim wzrokiem, gdzie ludzie żyją z zgodzie z naturą? To idealny scenariusz dla dzieci w wieku ok. 10 lat. Tak więc, jeśli macie młodsze rodzeństwo, kuzynów czy szukacie prezentu dla dzieci znajomych, "Oksa Pollock. Ostatnia nadzieja" będzie świetną propozycją, szczególnie dla tych, którzy są w fazie zafascynowania magią. Nie polecam natomiast starszym czytelnikom - po pierwsze, będziecie nieusatysfakcjonowani lekturą dzieła duetu Cendrine&Wolf, a po drugie nie jest zwyczajnie dla Was przeznaczona. ;)
Ocena końcowa: 4/10
***
Post ukazał się nieco później, niż chciałam, ale niestety po wycieczce się rozchorowałam i nie bardzo miałam głowę do pisania. ;)
No comments:
Post a Comment