Sunday, 15 June 2014

John Green - Gwiazd Naszych Wina

Minęło kilka miesięcy od ostatniego posta, na swoje usprawiedliwienie mam tylko fakt, iż tak naprawdę bardzo rzadko w tym czasie udawało mi się znaleźć taką ilość wolnego czasu, aby napisać porządnie recenzję. Mam kilka wersji roboczych które w najbliższym czasie będę poprawiać i dopracowywać, więc blog wznawia działalność. A dziś mam dla Was recenzję autorstwa mojej najlepszej przyjaciółki <3 Miłej lektury!



Zaskakująca, romantyczna, wzruszająca, pouczająca i zabawna – wszystkie te przymiotniki charakteryzują powieść Johna Greena pod tytułem: „Gwiazd naszych wina”, bestseller ostatnich miesięcy, który stał się inspiracją dla filmu o tym samym tytule, wyreżyserowanego przez Josha Boone’a. Pisanie o śmierci i „skutkach ubocznych umierania” nie jest łatwą sprawą, jednak autor znalazł sposób, by przybliżyć młodym czytelnikom ten temat.
Jest to historia o Hazel Grace Lancaster i Augustusie Watersie, dwojgu nastolatków chorych na raka. Gus to pewny siebie, inteligentny oraz mający jedną i cztery dziesiąte nogi chłopak, który twierdzi, że trzymanie w ustach niezapalonego papierosa to metafora – posiadasz czynnik niosący śmierć, jednak nie dajesz mu mocy, by zabijał. Myślę, że jest on najlepiej wymyśloną postacią, ponieważ wydaje się być rzeczywistym człowiekiem, którego możesz w każdej chwili spotkać na ulicy. Wynika to z jego naturalności, nietuzinkowego poczucia humoru, próżności oraz oddania najlepszemu przyjacielowi – Isaacowi – cierpiącemu na raka oczu. Hazel uważa siebie za granat, który w każdej chwili może wybuchnąć i zranić wszystkich dookoła, jednak nie wie, jak jej losy
w rzeczywistości się potoczą. Jej nieodłącznym towarzyszem jest Philip,
czyli maszyna tlenowa, która umożliwia pracę płucom dziewczyny. Dzięki nowoczesnej terapii, jej życie zostało przedłużone o kilka lat, ale i tak nieustannie zmaga się z widmem śmierci oraz bólem, który „domaga się, by być odczuwanym”.
Czytelnicy o różnych upodobaniach znajdą na kartach tej powieści coś
dla siebie. Mieszanka dużej dawki humoru, wzruszających scen
oraz zapadających w pamięć cytatów powoduje, że można ją czytać całą noc,
w myśl powiedzenia moli książkowych: „Jeszcze tylko jeden rozdział”. Narracja pierwszoosobowa to doskonały pomysł, dzięki któremu poznajemy świat
z perspektywy śmiertelnie chorej, a jednocześnie zakochanej dziewczyny.
Od spotkań w dosłownym sercu Jezusa, przez wspólną podróż oraz wspieranie się w ciężkich chwilach – właśnie tak wygląda niepowtarzalna historia tych niezwykłych młodych ludzi. Nadzwyczaj mądre komentarze Hazel oraz szczere i czasami zabawne uwagi Gusa sprawiają, że lektura może równocześnie bawić
i wzruszać. Wiele wątków powieści łączy się ze sobą za sprawą nieistniejącej książki pod tytułem „Cios udręki”, którą napisał wymyślony przez pana Greena pisarz – Peter Van Houten – będącej prywatną biblią Hazel, jedyną lekturą, którą czyta przed poznaniem Augustusa.
 „Gwiazd naszych wina” to nie jedyna, chociaż, moim zdaniem, najlepsza i najbardziej ambitna powieść Johna Greena. Napisał on również „Papierowe miasta” oraz „Szukając Alaski”. W swoich  utworach stawia czytelnikom trudne pytania o śmierć, sens życia oraz pojęcie wolności. Robi to jednak w nowatorski i często ironiczny sposób, co powoduje, że jego powieści może przeczytać każdy.
Peter Van Houten, którego nasza bohaterka często cytuje, pisze
w przedmowie „Ciosu udręki”, że „To nie jest książka o raku, bo książki o raku to lipa”. Sądzę, że to samo można powiedzieć o dramacie Johna Greena, ponieważ skupił się on nie na historii choroby Hazel i Augustusa, tylko na ich relacji, marzeniach, celach i uczuciach. Polecam tę książkę wszystkim ceniącym to, co oryginalne i poruszające w literaturze współczesnej. Tym, którzy preferują historie przedstawiane na szklanych ekranach, proponuję wyjście
do kina na adaptację tej powieści, z Shailene Woodley oraz Anselem Elgortem
w rolach głównych. Uważam jednak, że lepiej jest zapoznać się z opowieścią
o Hazel i Gusie na papierze, ponieważ tylko w ten sposób czytelnik jest w stanie pokochać bohaterów w sposób, na jaki zasługują.
Ocena: 10/10

No comments:

Post a Comment