Autor: Agatha Christie
Tytuł: Zabójstwo Rogera Ackroyda
Tytuł oryginalny: The murder of Roger Ackroyd
Seria: -
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Źródło okładki: http://ecsmedia.pl/c/zabojstwo-rogera-ackroyda-b-iext6838167.jpg
Dobry kryminał to powieść specyficzna. Na kilka godzin pozwala czytelnikowi wcielić się w postać genialnego detektywa bądź zwyczajnego człowieka przejawiającego umiejętności dedukcyjne, tropiącego groźnego przestępcę. Urzeka nas swoim klimatem i dostarcza przeżyć niezwykłego rodzaju. Udziela nam się podekscytowanie na wieść o nowym tropie, ale także frustracja, gdy długie poszukiwania są bezowocne. Irytują nas osoby ukrywające drobiazgi, które mogą się okazać przydatne dla śledztwa, a także intrygują tajemnicze postacie, uosabiające swoim sposobem bycia idealnego podejrzanego. Przeżycia te jawią się jako bardzo realne głównie dzięki temu, iż wszystkie tropy i poszlaki poznajemy równocześnie z bohaterami. Sęk w tym, że, aby napisać dobry kryminał, trzeba tak właśnie ujawniać wszystkie dowody, ale także tak manipulować fabułą, aby w momencie, w którym z pełnym przekonaniem moglibyśmy zawołać "odkryłem kto jest mordercą", zasiało się w nas ziarnko wątpliwości, które kiełkując wypiera z naszego toku rozumowania kolejne argumenty potwierdzające tozsamość domniemanego zbrodniarza. Czy "Zabójstwa Rogera Ackroyda" należy do kanonu wzorcowych kryminałów? Tak, i nie. Jej lektura przyniosła mi wiele niespodzianek, szczególnie ostatnie rozdziały, jednak gdy została wydana, budziła wiele sprzecznych uczuć, gdyż Agatha Christie złamała w niej kilka zasad, do których stosowali się zawsze autorzy kryminałów. Mimo to, mogę z całym przekonaniem powiedzieć, iż mnie lektura tej powieści usatysfakcjonowała.
Gdy Herkules Poirot wybiera się na swego rodzaju urlop do małego angielskiego miasteczka, jest pewien, że w tym idyllicznym otoczeniu nic złego się nie wydarzy. Tkwi niestety w ogromnym błędzie. Niedługo po jego przyjeździe umiera pewna młoda wdowa , a niektórzy skłonni są wierzyć, iż było to samobójstwo. Do tego mężczyzna spędzający z nią dużo czasu - Roger Ackroyd - zostaje zamordowany we własnym gabinecie. Społeczeństwo wydało już wyrok na jego pasierba, ale słynny detektyw podaje w wątpliwość tak oczywistą hipotezę. Lista podejrzanych stopniowo się wydłuża, a tropy prowadzące donikąd i nierozwiązywalne z pozoru zagadki także nie pomagają. Jednak Poirot używa swojej doskonałej umiejętności dedukcji, popierając ją dowodami które odkrywa dzięki swojemu umiłowaniu do porządku i szczególnej uwadze, jaką poświęca szczegółom. Wykorzystując te aspekty swojej osobowości, mając za pomocnika doktora Shepparda zamiast swojego wieloletniego przyjaciela kapitana Hastinggsa, powoli eliminuje podejrzanych z długiej listy, by w końcu tryumfalnie oznajmić, iż wie, kto zabił poczciwego Ackroyda.
Mimo iż nie jest tak znany szerszemu gronu tak jak jego kolega po fachu, Sherlock Holmes, to jest postacią, która na stałe wpisała się do kanonu kultowych bohaterów literackich. O kim mowa? Oczywiście o Herkulesie Poirot! Niski, często określany jako "zabawny" Belg przebywający na emigracji w Anglii jest bohaterem nietuzinkowym, a dzięki wielu charakterystycznym cechom nie sposób go pomylić z nikim innym. Poświęcanie ogromnej uwagi szczegółom, na które nikt inny nie zwróciłby uwagi, trafne obserwacje i doskonale rozwinięta umiejętność dedukcji sprawiają, iż prawdopodobieństwo rozwiązania z pozoru beznadziejnej zagadki czyjegoś zgonu zdecydowania wzrasta. Charakterystyczne w Belgu tym jest także umiłowanie porządku oraz wtrącanie francuskich zwrotów, nie tylko wtedy, gdy nie jest pewien, jak wyrazić pewną myśl po angielsku. Doktor Sheppard, początkowo uznając Poirota za fryzjera, określił go jako nieco zbyt zadufanego w sobie, a przede wszystkim - zabawnego.
W tej powieści nie odczułam braku w postaci nieobecności Hastinggsa jako narratora, ze względu na fakt, iż zastępujący go w tej roli doktor Sheppard wyrażał się w sposób bardzo podobny.
We wszystkich książkach Agathy Christie jakie miałam do tej pory przyjemność czytać, akcja umiejscowiona była w małym, angielskim miasteczku. Ma to swoje uroki, gdyż charakterystyczne zachowanie mieszkańców takich terenów potrafi bawić. W metropolii czyjeś odejście, które nie nastąpiło samoistnie, a z pomocą "życzliwej" osoby nie budzi większego zainteresowania. Sprawa normalna, wina postępu, do którego większość odnosiła się ze wstrętem. zupełnie inaczej wyglądało to na wsi! Mieszkańcy są oczywiście przerażeni, ale w głębi swoich słabych ludzkich dusz zachwyceni, że coś wreszcie się dzieje. W końcu ile można obgadywać strój sąsiadki przy popołudniowej herbatce? Kilka minut pogawędki wystarczy, a potem można przejść do zgoła bardziej interesujących wydarzeń. Podwieczorek czy gra w karty lub jakąkolwiek inną grę są o wiele ciekawsze, jeśli towarzyszy im roztrząsanie szczegółów zbrodni i osądy, kto jest podejrzany, a kto nie. I ten dreszczyk emocji.. A co, jeśli morderca był siedzi tuż obok mówiącego i zechce go uciszyć? Uczestnicy tych rozmów nie maja czasami pojęcia, że ich wnioski, mimo iż często naiwne, po przeanalizowaniu mają w sobie jakieś prawdopodobieństwo. Niekoniecznie nikłe...
W akcję powieści wprowadza nas doktor Sheppard, który do opisu wydarzeń dodaje także swoje komentarze. Język lektury pozbawiony jest zwrotów z języka potocznego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, co jest oczywiste, a jednak czyni lekturę "Zabójstwa Rogera Ackroyda" przyjemniejszą. Mimo drobnej czcionki powieść tę pochłonęłam w krótkim czasie, co zapewne jest zasługą zaciekawienia, jakie we mnie wzbudzała każda kolejna strona.
Czas akcji oczywiście rozwija się powoli, przyspiesza dopiero na samym końcu, gdy tylko kilka stron dzieli nas od poznania tożsamości mordercy.
Jeśli chodzi o samą tożsamość zabójcy nie mogę wypowiedzieć się tak dokładnie, jakbym chciała, gdyż zasugerowałabym ją, co przy planowanej lekturze kryminału byłoby rzeczą niewybaczalną. Wyrażę się więc bardzo lakonicznie, w zaledwie trzech zdaniach. Wiele osób podejrzewałam, ale żadna z nich nie była poszukiwaną. Zastanawiam się, czy to zasługa autorki, czy raczej kiepski ze mnie detektyw? Chyba wolę zostać przy tej pierwszej opcji... :)
Podsumowując, "Zabójstwo Rogera Ackroyda" zaskoczyło mnie, i to pozytywnie. Spodziewałam się dobrego kryminału, w którym oczywiście nie potrafiłabym zidentyfikować mordercy, ale nie miałam pojęcia, że rozwój i rozwiązanie śledztwa zaskoczy mnie aż tak! Lekturę uprzyjemniały nieco zabawne rozważania starszych pań przy popołudniowej herbacie i oczywiście sama osoba Poirota. Odgadywanie jego toku myślenia było wręcz syzyfową pracą!
"Zabójstwo Rogera Ackroyda" polecam wszystkim, szczególnie miłośnikom kryminałów i twórczości Agathy Christie, jeśli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z tą powieścią. Uważam, iż można zacząć też od niej swoja przygodę z kryminałem jako gatunkiem literackim.
Ocena końcowa: 10/10
No comments:
Post a Comment